CZY CHRZEŚCIJANIN MOŻE WIERZYĆ W REINKARNACJĘ?

CZY CHRZEŚCIJANIN MOŻE WIERZYĆ W REINKARNACJĘ?

O tym, że problem nie jest błahy, niech świadczy fakt, że kiedy w klasie licealnej poruszałem problem sprzeczności, jaką niesie reinkarnacja wobec doktryny chrześcijańskiej, jedna z osób ze zdziwieniem powiedziała mi, że pewien katecheta był w tej kwestii odmiennego zdania (nie można reinkarnacji wykluczyć jako możliwości).

Trzeba od razu zaznaczyć, że mamy tutaj do czynienia z poważnym zagadnieniem doktrynalnym, które nie wyczerpuje się na pytaniu: Czy człowiek może żyć ponownie, czy też śmierć kończy jego jedyne, doczesne życie?

Skąd bierze się wiara w reinkarnację? Już przyjrzenie się genezie idei reinkarnacji ukierunkowuje nasze wartościowanie. Przede wszystkim należy mówić o podwójnym źródle dzisiejszej wiary w reinkarnację. Są to korzenie pozachrześcijańskie i, paradoksalnie, częściowo chrześcijańskie.

Jeżeli chodzi o pierwszą grupę, to trzeba stwierdzić, że wiara w reinkarnację nie pojawiła się po raz pierwszy na terenie dzisiejszej Europy. Towarzyszyła ona greckim systemom dualistycznym zarówno poprzedzającym chrześcijaństwo, jak i jemu współczesnym. Mam tutaj na myśli szeroko rozumiany grecki dualizm, orfizm, gnozę, neoplatonizm. Ideałem było osiągnięcie przez duszę pierwotnego stanu bezcielesnego. Świat materialny rozumiano jako rzeczywistość zdegradowaną lub po prostu iluzję. Widać tutaj jednocześnie oczywiste powiązanie religii i filozofii – niedowartościowanie ciała na płaszczyźnie filozoficznej w prosty sposób przekładało się na system religijny jak i vice versa.

Dla nas reinkarnacja jest związana z innymi prądami religijnymi i filozoficznymi -przede wszystkim z tradycją buddyjską i hinduistyczną. Wpisuje się ona w charakterystyczną wizję kosmosu, w której dominuje cykliczna wizja czasu – nieustanne następowanie po sobie wielkich kosmicznych cykli odradzania się kosmosu; ciągłe powracanie tego, co jakościowo już było. Można powiedzieć, że w mikroskali odpowiednikiem tego jest reinkarnacja. Jest ona zresztą w tradycji wschodniej pojęciem zdecydowanie negatywnym. Często o tym zapominamy. Reinkarnacja na Wschodzie nie stanowi celu samego w sobie; nie jest zwykłą szansą powrotu do życia. Łańcuch wcieleń służy oczyszczeniu z grzechów, którego definitywnym końcem jest ostateczne wyzwolenie się z materii i – w konsekwencji – zaprzestanie konieczności wcielania się. Także w tym przypadku koncepcje religijne są podporządkowane określonej filozofii. Jest nią skrajny monizm, który wszelką różnorodność uznaje za iluzję. Materia, konkretne byty oznaczają różnorodność, od której należy się wyzwolić, aby połączyć się z doskonałą Jednią, z Absolutem, Jedynym, który naprawdę istnieje. Wszelka indywidualizacja, a więc i życie w ciele, to niedoskonałość. Zbawienie będzie polegać więc na przekształceniu tego co indywidualne w Jednię.

Trudno nie zaważyć podstawowej rzeczy — negatywnego spojrzenia na wszelką indywidualność i na rzeczywistość materialną, w tym na ludzkie ciało. Takie jest tło reinkarnacji, jeżeli chodzi o jej religijne (niechrześcijańskie) i filozoficzne pochodzenie.

Ale, aby wierzyć w reinkarnację, jak przekonują nas o tym rosnące rzesze jej zwolenników w Europie i Ameryce, nie trzeba być wyznawcą ani hinduizmu, ani buddyzmu. W krajach Zachodu mamy do czynienia ze swoistym zaadaptowaniem idei reinkarnacji do „miejscowych” potrzeb. Reinkarnacja straciła tutaj swój negatywny wydźwięk jako „przekleństwo”, które powoduje, że człowiek musi powracać do pogardzanego stanu materialnego. Na Zachodzie, ukształtowanym przez chrześcijańską wizję czasu, mamy do czynienia ze spojrzeniem na reinkarnację jako na swoistą szansę przedłużenia własnego życia. Wiąże się to z odmiennym spojrzeniem na czas, który nie jest widziany cyklicznie – jak we wschodnich systemach religijnych – lecz jako linia biegnąca niezmiennie do przodu. Takie linearne widzenie czasu rozpowszechniła kultura judeochrześcijańska — czas biegnie od momentu początkowego, jakim było stworzenie, ku punktowi końcowemu, jakim jest eschatologiczna pełnia.

Niezależnie od stopnia sekularyzacji zachodnich społeczeństw, taka właśnie wizja czasu towarzyszy nam dzisiaj niepodzielnie. Na tym tle każde nowe wcielenie to szansa jakościowego wzrostu człowieka lub – po prostu – przedłużenie własnej egzystencji. Wykluczono wątek oczyszczenia się na rzecz „spokojnej” nieśmiertelności tutaj na ziemi poprzez możliwość nieskończonych wcieleń. W tej zsekularyzowanej wersji reinkarnacji nie ma też mowy o zbawieniu, skoro nie pojawia się wcale koncepcja winy i konieczności oczyszczenia się z grzechów. Na Zachodzie tak rozumiana reinkarnacja pojawia się jako próba znalezienia odpowiedzi wobec braku pewności co do losu człowieka po śmierci. Jest to również próba wytłumaczenia niesprawiedliwości, nieszczęść, cierpienia. Odpowiedzią ma być ponowne życie. Wiara w reinkarnację wypływa także z niezdolności dzisiejszego człowieka do pogodzenia się z niepowtarzalnością życia; obawia się on wszystkiego co ostateczne i nieodwołalne. Trudno tutaj także nie dostrzec przekonania o samowystarczalności człowieka, który sam potrafi zapewnić sobie przyszłość. W tak rozumianej reinkarnacji niekoniecznie musi być miejsce dla Boga. Przy analizowaniu przyczyn tego trendu w krajach wysokorozwiniętych nie można nie wspomnieć także o słabości chrześcijaństwa, które wielokrotnie nie jest zdolne do przekonującego i czytelnego przekazu swojego orędzia o zbawieniu.

Jeżeli chodzi o tło kulturowe, mamy więc do czynienia z dwoma rodzajami reinkarnacji: jedną, związaną ze wschodnimi ideami filozoficzno-religijnymi i drugą, zse-kularyzowaną jej wersją, będącą efektem adaptacji samej idei ponownego życia do potrzeb człowieka Zachodu, marzącego o nieśmiertelności.

Z chrześcijańskiego punktu widzenia doktryna reinkarnacji budzi zdecydowane zastrzeżenia doktrynalne.

Jeżeli chodzi o kwestię podstawową, jaką jest jedyność i niepowtarzalność ludzkiego życia, świadectwo Nowego Testamentu daje w tym przypadku jednoznaczną odpowiedź. Cala optyka NT jest nastawiona na taką wizję życia człowieka, która kończy się śmiercią, stanowiącą granicę pomiędzy doczesnością a przyszłością przygotowaną przez Boga. Wartość życia człowieka zostanie oceniona przy zmartwychwstaniu umarłych na końcu czasów. Nowy Testament mówiąc o tych, którzy odeszli, mówi o umarłych, którzy oczekują na sąd i odpłatę. Nie ma mowy o żadnym innym życiu pomiędzy tym, które już było a sądem ostatecznym. Ponadto w Liście do Hebrajczyków znajdujemy podkreślenie jedyności i niepowtarzalności ofiary Jezusa Chrystusa; autor porównuje, odwołując się właśnie do jedyności i niepowtarzalności życia człowieka: „A jak postanowiono ludziom raz umrzeć, a potem sąd, tak Chrystus jeden raz był ofiarowany dla zgładzenia grzechów wielu […]” (Hbr 9, 27-28).

W ramach kościelnych tekstów doktrynalnych dysponujemy orzeczeniem dogmatycznym papieża Bendykta XII, wyrażonym w bulli Benedicłus Deus z 1336 roku (DH 1000), w którym mowa jednoznacznie, że człowiek bezpośrednio po śmierci staje przed Bogiem. Nie ma więc jakiejkolwiek możliwości ponownego życia na ziemi. „(…) Dusze wszystkich świętych (…) i innych wiernych zmarłych (…) zaraz po śmierci (…), jeszcze przed odzyskaniem swoich ciał i przed sądem ostatecznym, (…) były, są i będą w niebie (…), oglądały i oglądają Bożą istotę (…) twarzą w twarz. (…) Tak oglądając i rozkoszując się tą Bożą istotą, dzięki temu widzeniu i radości dusze tych, co zmarli, są prawdziwie szczęśliwe i posiadają życie i wieczny odpoczynek”. Tekst jest jednoznaczny.

Także Sobór Watykański II w swojej Konstytucji dogmatycznej o Kościele zawarł prawdę, która miała być odpowiedzią wobec tendencji reinkamacyjnych wśród współczesnych chrześcijan: „(…) a ponieważ nie znamy dnia ani godziny (…), powinniśmy ustawicznie czuwać, abyśmy zakończywszy bieg naszego jedynego ziemskiego życia (por. Hbr 9, 27), zasłużyli na to, aby wejść razem z Panem na gody weselne” (KK 48). Nie można jednocześnie być chrześcijaninem i wierzyć w reinkarnację. Są to rzeczy wzajemnie sprzeczne. Z punktu widzenia dogmatycznego jest to bardzo poważny błąd doktrynalny.

Poza tym należy zwrócić uwagę, że wiara w reinkarnację stoi w sprzeczności z wieloma podstawowymi prawdami wiary. Mowa jest w niej o całkowitym samozba-wieniu. Autorem zbawienia jest sam człowiek. Nie ma miejsca na zbawcze działanie Chrystusa. Odnosi się to zarówno do wschodniej wersji reinkarnacji, gdzie akcentuje się oczyszczającą rolę samego łańcucha wcieleń, jak i jej odmiany zachodniej, gdzie idea zbawienia w ogóle nie jest obecna. Chrześcijaństwo widzi zbawienie przede wszystkim jako dar łaski, a nie jako owoc własnej pracy człowieka. W obu wersjach reinkarnacja jest sprzeczna także z podstawową nadzieją chrześcijanina dotyczącą Zmartwychwstania. Ono stanowi kulminacyjny punkt całego zbawczego procesu, w którym dowartościowany zostaje element cielesny (materialny). Ponadto chrześcijaństwo podkreśla ludzką indywidualność, jak i niepowtarzalność (por. pod

Comments are closed.